Osoba wnioskująca o kredyt hipoteczny musi dysponować niemałą gotówką. Wkład własny jest bowiem wymogiem, które na banki narzuciła Rekomendacja S. Czasami uzbieranie go przysparza więcej trudności niż zbudowanie samej zdolności kredytowej.
Wkład własny to środki, jakie musi posiadać wnioskujący o kredyt hipoteczny, aby bank udzielił mu pożyczki. Według obowiązujących przepisów wynosi obecnie 20% wartości kupowanej nieruchomości, ale dopuszczalne jest posiadanie 10% wkładu i zastąpienie pozostałej części w inny sposób, ale o tym za chwilę. Banki nie mogą udzielić kredytu hipotecznego przy wkładzie mniejszym niż 10%. Biorąc pod uwagę obecne ceny nieruchomości, jest to kwota co najmniej 20 000 zł. Jeśli natomiast szukamy mieszkania w dużym mieście i dobrej lokalizacji, mowa tu o środkach rzędu 30-40 000 zł, a jeśli chcemy uzbierać pełny wymagany wkład – sumie dwa razy większej. Uzbieranie takiej gotówki nie jest łatwe. Co zrobić, gdy wkładu brakuje?
Z pewnością środki te nie mogą pochodzić z innej pożyczki. Po pierwsze, muszą to być pieniądze zgromadzone przez kredytobiorcę. Po drugie, każde kolejne zobowiązanie zmniejsza zdolność kredytową, przez co uzyskanie kredytu hipotecznego może się okazać w efekcie niemożliwe. Jeśli nie udało nam się zgromadzić wymaganej kwoty, można ją pożyczyć np. od rodziny. Taka pożyczka nie będzie widoczna w BIK-u.
Należy jednak pamiętać, jaki był cel wprowadzenia wymaganego wkładu własnego. Początkowo wynosił 10%, później został podniesiony do 15%, by ostatecznie osiągnąć poziom 20%. Miał on zmniejszyć ryzyko po stronie banku, ale również klienta, który ostatecznie zaciąga kredyt na mniejszą kwotę. Ponadto jest to dla niego swego rodzaju przygotowanie do regularnego spłacania rat kredytowych przez kolejne lata. Jeśli nie jest w stanie na tyle się zdyscyplinować, aby odkładać środki na wkład własny, albo też jest to zbyt duże obciążenie budżetu, być może decyzję o zakupie nieruchomości warto jeszcze odłożyć w czasie.
Niektóre banki wychodzą jednak naprzeciw kredytobiorcom i oferują kredyty z wymaganym minimalnym dziesięcioprocentowym wkładem. Jednak brakującą część trzeba wówczas jakoś uzupełnić. Najczęściej kredytobiorca będzie musiał w takim wypadku płacić dodatkowe ubezpieczenie od niskiego wkładu. Wpłynie to więc na zwiększenie kosztów całego kredytu. Innym rozwiązaniem, rzadziej stosowanym, ale przez niektóre banku dopuszczalnym, jest możliwość ustanowienia zabezpieczenia brakującego wkładu na innej nieruchomości należącej do kredytobiorcy, albo do osoby, która zgodzi się za niego poręczyć. Wówczas jednak staje się ona współodpowiedzialna za spłatę kredytu, a gdy kredytobiorca przestanie płacić raty, bank zwróci się do poręczyciela, chcąc egzekwować należność z jego majątku, w tym także i z nieruchomości.
Nie można jednak zapominać, że wkład własny to nie jedyna gotówka, jaką musi dysponować kredytobiorca. Przy zakupie pojawią się bowiem koszty okołokredytowe, takie jak notariusz, podatek, o remoncie nie wspominając. Maksymalne wykorzystanie swojej zdolności kredytowej może więc okazać się złym krokiem, ponieważ wówczas nie będziemy mogli wziąć kolejnej pożyczki, która może okazać się niezbędna, np. na wykończenie mieszkania.