Długo wyczekiwany program Bezpieczny Kredyt 2% nareszcie rusza. Nadzieje z nim wiążą nie tylko sami klienci, ale również banki, które liczą, że hipoteki z dopłatą państwa pobudzą rynek będą w zapaści już od wielu miesięcy. Wnioski na zakup pierwszego mieszkania można składać od poniedziałku 3 lipca. Zainteresowanie powinno być duże, bo z punktu widzenia kredytobiorców program ten jest naprawdę atrakcyjny. Oprocentowanie wynosić ma 2% plus marża bankowa, a więc znacznie poniżej oferty rynkowej, bo kredyt mieszkaniowy kosztuje obecnie średnio 8,7%. Ponadto nie jest wymagany wkład własny, a wedle ostatnio znowelizowanej Rekomendacji S, zdolność kredytowa ma być liczona na korzystnych zasadach, tj. uwzględniać, że budżet państwa będzie dopłacał do tych kredytów przez następnych 10 lat.
Nowa Rekomendacja S
Po wzrostach stóp procentowych zdolność kredytowa znacznie spadała w ostatnich miesiącach. To doprowadziło do tąpnięcia na rynku kredytów mieszkaniowych. Ostatnio wydana przez KNF nowelizacja Rekomendacji S wskazuje, że nadzór finansowy dał bankom dość dużą swobodę przy obliczaniu zdolności kredytowej w ramach programu Bezpieczny Kredyt 2%. To oznacza, że wyliczając zdolność kredytową klientom, banki będą mogły uwzględnić ratę pomniejszoną o dopłatę i stosować niski bufor na wypadek wzrostu stóp procentowych (podobnie jak przy kredytach ze stała stopą na 10 lat). Jak to wpłynie na zdolność kredytową? Według ekspertów, aby otrzymać kredyt na kwotę 200 tys. zł na 30 lat, konieczne będą miesięczne dochody netto w wysokości min. 3,4 tys. zł, a rata takiego kredytu wynosić będzie 1,4 tys. zł. Są to stosunkowo niskie wymagania w stosunku do standardowego rynkowego kredytu, bowiem takie dochody wystarczyłyby na kredyt niższy niż 100 tys. zł. Na 400 tys. mogłaby natomiast liczyć osoba zarabiająca 6,88 tys. netto (pierwsza rata wyniosłaby 2,7 tys. zł), 500 tys. otrzymałby kredytobiorca z pensją 8,6 tys. zł na rękę (wysokość raty to 3,4 tys. zł), a osoba zarabiająca 10,3 tys. zł mogłaby zaciągnąć kredyt na 600 tys. zł (przy racie ponad 4,1 tys. zł). Są to jednak na razie jedynie przewidywania ekspertów i mogą się one różnić od siebie.
Ostatecznie zdolność zależeć będzie od banków
Ostatnie zmiany mogą znacząco podnieść zdolność kredytową młodych Polaków, jednak ostateczna decyzja będzie należeć do każdego z co najmniej siedmiu banków, które zadeklarowały swój udział w rządowych programie. Mogą one bowiem znacząco różnicować zasady obliczania zdolności kredytowej. Według części analityków zdolność ta może wzrosnąć nawet o 37-38%, zarówno w przypadku singli, jak i rodzin z dziećmi. Oczekiwania klientów oraz ich nadzieje związane z możliwością zakupu pierwszego mieszkania bez wątpienia są duże. Dlatego dla banków sporym wyzwaniem będzie połączenie oczekiwania społecznego, że kredyty te będą łatwo dostępne z realną oceną możliwości spłaty zobowiązania liczącego kilkaset tysięcy złotych.