Upadek komunizmu w Polsce zapoczątkował transformację zarówno życia politycznego, gospodarczego, jak i społecznego. Przed architektami pojawiły się zupełnie nowe możliwości, ale też i problemy.
Na początku lat dziewięćdziesiątych polskie budownictwo borykało się z – trwającym od lat – głębokim kryzysem. Do końca lat siedemdziesiątych kraj zmagał się z odbudową ogromnych zniszczeń wojennych. Jednocześnie postępująca industrializacja i urbanizacja zaowocowały powstaniem potężnych zespołów mieszkalnych. Tworzone na potrzeby tysięcy pracowników nowo powstałych fabryk i ich rodzin wielorodzinne żelbetowe molochy zadziwiały skalą, jakiej dotąd w Polsce nie widziano.
Transformacja otworzyła drogę zachodnim producentom, dzięki czemu w branży budowlanej zaczęto korzystać z niedostępnych do tej pory materiałów budowlanych. Umożliwiła stosowanie zaawansowanych technologii i czerpanie inspiracji z budownictwa zachodniej Europy.
Zmiany w polskiej architekturze mieszkalnej były i nadal są pod silnym wpływem trendów międzynarodowych. Po upadku komunizmu w budownictwie próbowano adaptować modele z przeszłości. Już w roku 1989 odświeżono styl modernistyczny. Następnie architekci zwrócili się ku wzorom międzywojennym, po czym nastał czas minimalizmu. Postawiono na powściągliwość i stonowaną elegancję. Kolejnym trendem było zwrócenie się ku ekologii.
W realizacjach domów jednorodzinnych widoczne było odzyskanie tożsamości jednostki. Zmiana ustroju i zabezpieczenie prawa własności sprawiły, że jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły domy i rezydencje w stylu dworkowym. Równocześnie jednak pojawiła się koncepcja tanich, łatwo dostępnych domów.
Można powiedzieć, że w architekturze mieszkaniowej po roku 1989 spróbowano właściwie wszystkiego. Były szkielety stalowe, drewniane, elementy modyfikowane, wielkoformatowe oszklone elementy, detale wykończeniowe ze stali nierdzewnej i ocynkowanej.
Dziś budownictwo mieszkaniowe uderza brakiem przemyślanej strategii zagospodarowania przestrzeni publicznej. Widoczny jest problem konfliktu interesów: prywatnego i zbiorowego. Forma jest często niezaplanowana, a ład i porządek w ogólnej przestrzeni nie istnieje.
Architektura mieszkaniowa w Polsce wciąż się rozwija. Silnie dążymy do nowoczesności, adaptując modele z innych krajów. Nie wystrzegamy się, niestety, ich błędów. W niektórych częściach kraju widać francuską dbałość o przestrzeń publiczną czy niemiecką solidność konstrukcji. Znajdziemy też jednak grecką i hiszpańską intensywność zabudowy, skutkującą brakiem wspólnej przestrzeni i chaosem.
Bardzo szeroko krytykowane swego czasu blokowiska z wielkiej płyty, będące stałym elementem miejskiej architektury, gryzą się z nowo powstającymi nowoczesnymi blokami. Okazuje się jednak, że to nie one są w dzisiejszym polskim krajobrazie najgorsze. Fakt, są niejako reliktem minionej epoki. Widoczna jest w nich jednak dbałość o przestrzeń wspólną i dość logiczne zagospodarowanie terenów przyległych.
Zmorą dzisiejszego budownictwa mieszkalnego są natomiast zamknięte osiedla. Szczelnie grodzone, z ochroną i monitoringiem sprawiają wrażenie samotnych wysp pośród krajobrazu miast. Pokazują kryzys wzajemnego zaufania obywateli i izolują społeczność lokalną.
Charakterystycznym elementem architektury mieszkaniowej są dziś ponadto domy ekologiczne. Rosnąca świadomość ekologiczna Polaków sprzyja powstawaniu budynków wykorzystujących instalacje fotowoltaiczne, w bardzo naturalny sposób wkomponowane w bryłę budynku.